wtorek, 22 listopada 2011

moje pierwsze filce :)

wydziubane z Agatą :)



jeszcze gdzieś jest szary minikotek, ale go mała właścicielka akurat zgubiła :)

(...)

no i się znalazł:

poniedziałek, 17 października 2011

już się mogę przyznać

...bo konkurs zakończony :)





nic nie wygrałam, ale komuś się podobało, bo kilka głosów dostałam!
torebeczka służy mi czasem jako etui do telefonu, o ile nie dostała się wcześniej w łapki mojej małej damy :) i była uszyta ręcznie z powodu braku sprzętu, ale już w końcu mam maszynę, więc może się trochę rozkręcę...

wtorek, 27 września 2011

no to mamy jesień...

w końcu muszę przyznać ;)

chyba tylko dlatego, że jak na razie jest piękna i nawet ciepła czyli całkiem znośna... I u Cioci Irenki w ogródku mogły urosnąć te cudaczne dynie:

niedziela, 25 września 2011

w końcu coś :)

Dziś w końcu coś powstało - na kolejnych warsztatach patchworkowych:




mój kot podobał się prawie najbardziej i dostałam w nagrodę trzy tłuste ćwiartki od SzmatkiŁatki :)
o w takie wzorki:




bo tak to jakoś niewiele udaje mi się zrobić, tylko jakaś kartka na ostatnią chwilę:



i tyle :P

zdjęcia takie se,
ale od początku września pstrykam tylko komórką...

poniedziałek, 19 września 2011

pora wrócić do rzeczywistości...

...ale powspominać można :)
a jest co! Wspaniałą podróż przeżyliśmy...



























































dużo by pisać, po prostu o taka trasa :)

poniedziałek, 27 czerwca 2011

odświeżanie szafy

Już ledwo można wejść do garderoby, więc zamierzam zrobić porządek z ciuchami (choć to tylko połowa zawartości naszej megaszafy, ale od czegoś trzeba zacząć). Jakoś tak ostatnio noszę tylko te, po które można sięgnąć stojąc w progu :P
Postanowiłam rozprawić się z tymi, których już sto lat nie nosiłam, a że ciężko mi się z nimi rozstać, planuję je trochę przerobić; nawet udało mi się już za to zabrać :)

Oto np wynik przerabiania spódnic na spodnie:





ha!
a jak już się tak chwalę, to dziś wygrałam fajne Candy :D

piątek, 24 czerwca 2011

pierwszy rok macierzyństwa...

...i ojcostwa oczywiście świętowaliśmy w niedzielę - trochę się pogody przestraszyliśmy, więc piknik odbył się w domu :) 19 dorosłych + 7 dzieci (na szczęście dwoje jeszcze w brzuszkach swoich mam) niełatwo było zmieścić w małej kawalerce, ale przynajmniej zamieszanie pomogło mi ukryć wzruszenie :)